Jak zaprojektować strój postaci na larpa.

Nie będzie o charakterze, odgrywaniu i tak dalej, będzie o ciuchach. No dobrze, może odrobinę o charakterze. Odrobinę.

Dlaczego da f(r)ak mój strój nie działa a w filmie działał?

Zdarzało mi się to kiedyś często, widywałem też bardzo dużo ludzi którym się to zdarzało i zdarza. Jest jakiś strój który widzimy w telewizji, w kinie, na zdjęciu, na rysunku. Strasznie nam się podoba i bierzemy się za zrobienie takiego samego. I wynik niby jest taki sam, kształty i wszystko ale z jakiejś przyczyny wygląda.. głupio. Tam wyglądał świetnie a na nas kolejne rozczarowanie, po raz kolejny wyglądamy jak ktoś z przedstawienia szkolnego. Czemu? Cztery najczęstsze powody:

  1. Ten ciuch z filmu jest tak samo idiotyczny a wygląda dobrze tylko dzięki montażowi i obróbce.
  2. Użycie zupełnie niewłaściwych tkanin.
  3. Niezrozumienie funkcji ubrania.
  4. Syndrom funkel nówki.

Na punkt pierwszy nic nie poradzimy. Wymagana jest po prostu zdolność do patrzenia na strój z pominięciem filmowego HDRu i wyobrażenia sobie jak będzie wyglądał uszyty, na larpie. Co do kolejnych punktów:

 

Użycie niewłaściwych tkanin

Było już trochę w osobnym tekście o tkaninach, ale rozwińmy:

Żeby skopiować strój albo zrobić coś na jego podstawie trzeba znaleźć podobne tkaniny. Bardzo często o jakości, o wyglądzie stroju decyduje nie jego krój, ale faktura i sposób układania się. Ślicznej wełnianej jodełki nie zastąpimy bawełnianą szmatą po 5zł za metr. To jest fałszywa ekonomia, trochę jak kult Cargo próbujący ściągnąć samoloty za pomocą wybudowanego z drewna i trzcin „lotniska”. Z bawełnianej szmaty też da się zrobić coś ciekawego, ale nie da się zrobić z niej wełny. Trzeba więc właściwie zidentyfikować to co widzimy na zdjęciu, na filmie, na obrazku. Chodzi tu nie tylko o typ tkaniny ale również jej gramaturę (masę). Inaczej będzie się układać leciutki len bieliźniany, inaczej ciężki z wojskowego wora. Lekka wełenka przeznaczona na spodnie będzie wyglądała totalnie kretyńsko użyta do zrobienia płaszcza. Nie chcę tu wklejać zdjęć, wejdźcie sobie na galerię niemal dowolnego larpa i natychmiast zobaczycie płaszcze leżące i zachowujące się jak firanki.

Len generalnie „leje się” bardziej niż wełna, marszczy się też jak diabli.

Wełna zachowuje się różnie w zależności od swojego splotu, gramatury, składu (czysta albo miks) i jakości. Kupując więc wełnę na strój należy patrzeć nie tylko na to jak wygląda leżąc nieruchomo na stole albo w beli. Trzeba ją wziąć w ręce, podnieść, dać jej zwisnąć z ręki, przełożyć przez ramię, zobaczyć jak się zachowuje. Na kurtki wszelkiego rodzaju będziecie potrzebowali wełny średniej albo ciężkiej, na spodnie i sukienki raczej lekkiej, na płaszcze tak ciężkiej jaką tylko dostaniecie. Jeżeli są to płaszcze/płaszczyki letnie, chroniące przed słońcem i wiatrem, nie zimnem to gramatura może być średnia, ale nie powinna to być wełna lekka i zwiewna.

Bawełna… bawełny unikałbym w ogóle. Nie chodzi tu nawet o to że w europejskim średniowieczu/renesansie (na tym bazuje większość larpów) właściwie jej nie było, rzecz jest inna. Otóż bawełna będąc najtańszą i najgorszą naturalną tkaniną stanowi (w miksach z plastikiem) większość tkanin które dzisiaj nosimy. T-shirty, dżinsy, lekkie kurtki, majtki, mundury wojskowe i tak dalej są najczęściej z bawełny albo z naśladującego ją plastiku. Wynik tego jest taki że kiedy robimy strój larpowy z bawełny wygląda on dość współcześnie, to jest tkanina którą widujemy i którą nosimy każdego dnia. Trzymałbym się wełny i lnu.

Plastik (tkaniny sztuczne) – była o tym mowa w poprzednim artykule o tkaninach. Plastik nie ma w ogóle roli na larpie.

Lateks – jeśli ubierasz na siebie na larpie rzeczy zrobione z lateksu to nie mogę Ci pomóc. Mam nikłą wiedzę na temat światka BDSM.

Żeby podsumować ten punkt – przyjrzyjcie się dokładnie temu co ma na sobie dana postać. Odnotujcie gramaturę materiału (widoczną po tym jak tkanina „pracuje”, jak się układa), splot, elastyczność. To znacznie ważniejsze od barwy. Barwa jest na ostatnim miejscu. Tkaniny szukajcie starannie, nie bierzcie pierwszej lepszej beli z półki.

 

Niezrozumienie funkcji ubrania.

Dla larpowca ubranie często ma tylko jedną funkcję – ma być „klimatyczne” i/lub dobrze wyglądać. Rezultaty są często opłakane. Peleryna robiona pod kątem malowniczego powiewania (co wygląda dobrze przez mniej więcej 10 sekund w ciągu dnia), czyli z leciutkiego, zwiewnego materiału, w czasie całodniowej gry wygląda po prostu idiotycznie. Podrygując i podskakując przy każdym kroku, układając się ciasno wokół ciała sprawia wrażenie sztuczne i jest strasznie kłopotliwa. Podobnie jest z innymi częściami stroju. Niby jest fajnie, niby jest w porządku, ale tak naprawdę nie jest i widać od razu że nie jest. Często nie potrafimy zdefiniować czemu. Pewna znana mi dziewczyna zapytała kiedyś na forum „czemu część z tych strojów wygląda jak ubrania a czemu część wygląda jak przebrania”?. Otóż jak ubrania wyglądają stroje które są praktyczne, po prostu. Te w które się wierzy, po których widać od razu że ktoś mógłby autentycznie nosić taki ciuch na codzień. Ubierz się w rozwianą sz(m)atę, zawieś na niej dwadzieścia proporczyków i będzie to wyglądało jak przebranie. Ubierz się w coś co wygląda jak rzecz noszona (i do noszenia) codziennie, a będzie to wyglądało jak ubranie. Oczywiście szlachta i bogaci zgnili imperialiści czasem się przebierają a nie ubierają. Takie ich zbójeckie prawo.

Warto się też dowiedzieć czegoś o tym jak ubranie działało, bo to może nam zaoszczędzić zrobienia sobie ciuchu zupełnie nie działającego, bez funkcji, niewygodnego, do wyrzucenia. W „Bractwie Wilków” są te fantastyczne płaszcze z wysokimi kołnierzami. Z czego są i jak taki zrobić? Ze skóry, to widać od razu, i niestety będzie to kosztowało majątek. Tak? Nie. Te płaszcze tak naprawdę były bawełniane, nasączone tłuszczami, żywicami i lanoliną tak że stawały się sztywne i niemal gumowe. Bardzo ciężkie, zupełnie nieprzemakalne. Jeśli ktoś wyda 3000zł na skórę z której zrobi sobie taki płaszcz nie osiągnie zupełnie tego efektu. To jest coś co może wam powiedzieć człowiek który trochę o ciuchach tej epoki wie. W Polsce w reko (Rekonstrukcja Historyczna) albo w okolicach reko jest mniej więcej 100 tysięcy ludzi. Niemal każdy larpowiec kogoś takiego zna, albo przynajmniej zna kogoś kto zna. Do tej wiedzy nie jest trudno dotrzeć. A teraz popatrzcie na ten płasz (jest do kupienia w jednym sklepie internetowym):

Czy wygląda jak w filmie? Nie. A czemu nie? To już zostawiam jako ćwiczenie.

 

Syndrom funkel nówki.

Czyli fabryka nowych rycerzy. Ten problem dotyka reko w tym samym stopniu co larpy. Dlaczego oglądając „Rome” czy „Borgia” (produkcje HBO) widzimy od razu ludzi ubranych w coś co doskonale na nich pasuje? Do tego stopnia że nie zwracamy w ogóle uwagi na to że są przebrani, bo te stroje po prostu wyglądają tak naturalnie? Czemu jednocześnie stroje w produkcjach Teatru Telewizji, czy w nieszczęściach takich jak „Hans Kloss Stawka Większa Niż Śmierć” lub inne „Westerplatte” są tak absolutnie sztuczne i tak bardzo wybijają nas ze wszelkiej immersji? Hmm… tak, według ludzi od „Rome”, wyglądają żołnierze w codziennie noszonym sprzęcie:

Imperia tworzą i podbijają słaniający się na nogach brudni ludzie.

Tak zaś, według twórców „Hansa Klossa”, wyglądają żołnierze po kilku latach walk na Froncie Wschodnim:

Nowy Nazix teraz pierze również iwil czerń!

Widzicie różnicę, prawda? Na pierwszym zdjęciu mamy żołnierzy którzy autentycznie swojego sprzętu używają, to jest ich ubranie, druga skóra. Na drugim mamy odpicowane laleczki które dopiero co wyjechały z fabryki żołnierzy, lśniące jeszcze od teflonu i Max Factora.

Ubranie noszone regularnie zużywa się a nowością lśni tylko tuż po zakupie. Problem i w larpach i w reko jest taki, że to ubranie używane jest przez ledwie kilka pełnych dni w roku (w larpach mniej niż w reko). Jako że larpowcy mają tendencję do robienia sobie strojów maksymalnie tanim kosztem i używania ich tylko raz (nie jestem przekonany że to jest taki dobry pomysł), te stroje nigdy nie są naprawdę zużyte. Lśnią nowością i wyglądają sztucznie. Na grze terenowej cała zawartość lasu dopiero co zjechała z pasa transmisyjnego w fabryce śmiałków.

Skoro naturalnie się to ubranie nie zużyje, to trzeba je zużyć sztucznie. Jak? Jest kilka metod.

 

  • po pierwsze wyprać je wiele razy (najlepiej pierwszy raz wyprać tkaninę raz albo dwa przed uszyciem, żeby zbiegła się tyle ile się zbiegnie).
  • wziąć papier ścierny, albo szczotkę drucianą, albo pumeks łazienkowy albo coś podobnego i popracować nad miejscami ubrania które normalnie szczególnie się ścierają. Łokcie, kolana, kołnierz, krawędzie ubrania, takie miejsca.
  • używając suszonej gliny (poszukajcie „fullers earth”), pigmentów modelarskich czy po prostu błota i brudu upieprzyć solidnie ubranie. Aby te plamy zostały na trwałe można użyć oliwy albo podobnego tłuszczu. Można też użyć zabrudzeń które powstałyby normalnie w toku użycia ubrania, na przykład muszkieter będzie miał mankiety wamsu upieprzone sadzą. Tak uwalone ubranie można wyprać żeby nie lepiło się od brudu, sprawdzić na ile plamy zostały i jeśli trzeba powtórzyć procedurę.
  • w miejscach w których normalnie człowiek się poci można nasączyć ubranie oliwą z oliwek a następnie powcierać tam kurz. Takie zabrudzone miejsca można też przetrzeć odrobinę papierem ściernym.
  • wziąć po prostu ubranie w ręce i ponapieprzać nim w ziemię. To dotyczy zwłaszcza ubrania w którym normalnie byśmy spali na gościńcu.
  • zrobić strój na kilka miesięcy przed larpem a nie na kilka godzin po nim i przez te parę miesięcy używać go jako szmaty do podłogi.

Oczywiście stopień zużycia powinien być różny w zależności od klasy społecznej. Podróżnik na gościńcu może chodzić w szmacie którą szlachcic dawno by wyrzucił.

 

Piniądze

Strój kosztuje i tyle. Tego naprawdę nie da się przeskoczyć. Da się te koszty ograniczyć szukając po ciucholandach czy znajomych, a nuż trafi się kawałek dobrej tkaniny. Ale to jest rzadkie. Wełniana jodełka albo diament w dobrej gramaturze to coś co ciężko trafić na ciuchach. Zrobienie sobie na szmatach z ciucholandu stroju szlacheckiego (nieśmiertelna babcina koszula z żabotem ftw) może się udać na larpie z kiepskim ogólnym poziomem strojów. Wprowadzę tu kryterium oceny którego ja używam:

 

  1. Ile dałbyś za film w którym postaci miałyby takie stroje?
  2. Czy zaufałbyś temu strojowi na tyle żeby nosić go codziennie przez kilka miesięcy? Czy też już po kilku dniach poodrywałbyś te idiotyczne dzyndzelki, fatałaszki i zwisy i zastąpił piętnaście klamerek (Pokrak uciekł z piwnicy) jednym dobrze umieszczonym troczkiem?

Bogate stroje kosztują duże piniądze nie z powodu swojego przeinterwencjowania (chociaż oczywiście jeśli ktoś robi strój renesansowego szlachcica to narobi się jak koreański niewolnik w polskiej stoczni) ale z powodu tego że wymagają dobrych tkanin i dobrej jakości dodatków. Te dodatki w dużej mierze tworzą strój – paski, torebki, sakwy, tuby na pergaminy, monokle na łańcuszkach i tak dalej. U szlachcica muszą być dobrej jakości. O syndromie pańszczyźnianego chama oderwanego granatem od pługa i robiącego za możną szlachtę pisałem w recenzji Geasu. Nie bądź tym człowiekiem. Więc:

 

Nie bierz roli na którą Cię nie stać.

Organizatorzy tak Cię cenią że uczynili Cię królem. Załóżmy że to inteligentni organizatorzy i że jako król nie będziesz popieprzał sam przez krzaki przez dwa dni gry, tylko że będziesz miał swój dwór, gwardzistów i tak dalej. Pomiędzy nimi musisz wyglądać jak król! Nie może być tak że sierżant gwardii ma lepiej wyglądający strój od Twojego. Nie może być tak że udzielny książe na włościach wygląda gorzej niż swoja kancelistka, że wygląda jakby miał na sobie „poproszę dwa kilo ciuchów” (autentyczny przykład, widziałem to wiem). Jeśli nie masz do dyspozycji takich środków (czy to pieniędzy czy to czasu) żeby zrobić/wypożyczyć dobry strój to po prostu roli nie bierz.

 

Nie wydawaj więcej pieniędzy niż powinieneś.

Wychodzi na szlak zwykły wędrowny medyk… cały z jedwabiu. Widziałem to wiem. Znowuż – nie rób tego. Jakość stroju dobierz do klasy społecznej swojej postaci, nie ubieraj jej bogaciej niż ubrana być powinna. Robiąc sobie ubogiego mieszczanina nie wyglądaj jak najbogatsza postać na grze. To jest duży problem a przy okazji, paradoksalnie, bonus rekoludków. Gdyż:

 

Stroje reko na larpie

Jako rekoludki mamy stroje zrobione na realne postaci, a przepaść jakości między nimi i strojami larpowymi to w tej chwili kilkadziesiąt lat. Wystarczy założyć zwykłe „szeregowe” houppelande żeby wyglądać jak najbogatsza osoba w danej krainie. Trzeba więc, mając biedne role, brać poprawkę na ogólny poziom strojów (warto spojrzeć w galerię gry jeśli ta odbywa się regularnie) a z drugiej zdać sobie sprawę że ze strojami zwykłego mieszczaństwa czy ubogiego żołnierza można spokojnie na larpach brać role magnaterii albo wielkich generałów.

Na wszelkie „generyczne” larpy „średniowieczne” do biedniejszych ról sugeruję antyczną tunikę czymśtam przewiązaną i sagum. To są prostokąty materiału, można je potem użyć na coś innego a przy okazji po zrobieniu ich mamy strój na antyczną imprezę reko. Można odwiedzić kolegów hoplitów czy tam legionistów.

 

Funkcja stroju.

Ciuchy cywilne

Czyli również, do pewnego stopnia, to co nosi się pod zbroją lub na niej. Rzeczy noszone przez lud z którego pochodzisz i Twoją klasę społeczną na codzień.

 

Przybywam z krainy Biri-Biri

Skoro przybywasz z krainy Biri-Biri to ważnym pytaniem jest: jak tu przybyłeś? Jeśli przyjechałeś konno / wozem / karetą / samochodem / Masaj to masz do dyspozycji duże torby w których możesz mieć zmiany ubrania oraz punkt w którym mogłeś zostawić wszystko to czego używałeś w podróży. Czyli Twój strój może być mniej gościńcowy a bardziej miejski. Oczywiście ubranie w którym jeździ się konno różni się sporo od ubrania w którym jeździ się karetą.

Kobieta może wysiąść z karety, pociągu czy samochodu w pełnych krynolinach, pelerynkach, z parasolką, w jedwabnych rękawiczkach i tak dalej. Z konia w tym zejść nie może (i ciężko jest też taki strój przewieźć w torbach przy siodle). W żadnym razie nie może w tym przyjść pieszo. We wszelakich larpach większość postaci jest najczęściej przybyszami, nie miejscowymi, więc sposób dotarcia „tutaj” jest dość istotny. Jest również zależny od klasy społecznej. Ostatecznie wszystkie te uwarunkowania sprowadzają się do prostego pytania, na które trzeba odpowiedzieć sobie przy projektowaniu stroju: ile ekwipunku na codzień noszę na sobie i jaki dystans z nim pokonuję. Pod tym kątem trzeba pomyśleć strój. Miejscowy szlachcic który ma tu swoją posiadłość, służbę i tak dalej może być ubrany luksusowo (choć inaczej ubiera się szlachta na wsi a inaczej w mieście) albo bogato-utylitarnie (strój do polowania na przykład), z powodu tej dowolności nie będę się tym tutaj wiele zajmował. Awanturnik który przyszedł tu gościńcem z całym dobytkiem na plecach musi mieć strój dobrany właśnie pod tym kątem.

Im więcej rzeczy przenosisz i im więcej pokonujesz dziennie kilometrów tym lepsze i obszerniejsze musisz mieć torby i sakwy i tym wygodniejszy strój. Dla podróżnika powinien on również zapewniać wygodę/przetrwanie w każdej pogodzie (a to się potrafi przydać na larpie!), powinien być łatwo naprawialny igłą i nitką (ćwieki, ćwieki idźcie precz), powinno dać się go wyregulować tak żeby był luźny i przewiewny w upale i dobrze zamknięty i ciepły w zimnie. Jeśli jesteś kobietą i grasz podróżnika to odpuść sobie holiłódzkie bikini – to jest strój w którym nie przeżyłabyś na gościńcu jednej nocy (a jeśli już to żebrałabyś, kradłabyś czy dawała dupy żeby tylko sprawić sobie natychmiast następnego dnia jakiś sensowny płaszcz albo tunikę). To samo odnosi się również do wszelkich barbarzyńców, uważających że głównym atrybutem barbarzyńcy są sutki. Plecak/wiklinowy kosz można sobie raczej odpuścić i założyć że takie rzeczy zostały w pokoju w karczmie / w namiocie / w obozie / podobne, ale sakwy i torby być powinny. Odradzam torebki z miękkiej cieniutkiej skórki, to jest coś co będzie wyglądało niesolidnie, trochę jak „miejskie” 4×4. Całość stroju powinna wyglądać jak coś co wytrzymało i wytrzyma sporo. W trakcie robienia tego stroju należy go przymierzać i poruszać się w nim, najlepiej połazić w nim cały dzień po domu. Odradzam sklepy ze sprzętem larpowym, po pierwsze z powodu ich manii BDSM (ćwieki, ćwieki, ćwieki), po drugie z powodu obłąkanych cen. Naprawdę niezłe skórzane elementy oporządzenia da się dostać w różnych sklepach kowbojskich, na alledrogo, przerobić ze starych toreb, w końcu nawet w sklepach reko – elementy wojskowego oporządzenia z Pierwszej Wojny Światowej (w przypadku Japonii również Drugiej).

Nawet jeśli nie jesteś podróżnym, nawet jeśli mieszkasz lokalnie, pomyśl do czego Twój strój ma służyć na codzień. Pisarz musi przenosić przy sobie pergaminy, oficjalne dokumenty, pieczęci, pióra, inkaust, piasek i tak dalej. To nie może być wszystko, na ostatnią chwilę upchnięte w jedną torbę w której będziesz potem panicznie grzebać. Chirurg, cyrulik, pisarz, kupiec, śledczy, wszyscy oni używają różnych rekwizytów i przedmiotów na codzień i torby i akcesoria muszą być pod to pomyślane i to wcześnie.

Rekonstruktorzy (okres antyku) w kilkudniowym marszu na dystansie kilkudziesięciu kilometrów.

Ciuchy miltarne

Nie będę się pastwił nad lateksem, skórzanym „pancerzem” i tak dalej. Zamiast tego prosty test. Czy w swoim opancerzeniu byłbyś gotów przyjąć cios mieczem? Dziękuję.

 

Helpmi droga Kasiu, mój strój wciąż wygląda współcześnie!11!!

Często odpowiedź na pytanie „czemu” (kiedy wyeliminowaliśmy już bawełnę) leży w kroju. W tym że strój go w ogóle ma. Otóż coś takiego jak ubrania krojone na miarę pojawiły się bardzo późno. Wymagały one odpowiedniej bazy finansowej i technologicznej, bo ubrania na miarę są po prostu strasznie niepraktyczne. Mają niską tolerancję wobec ludzkiej sylwetki (przykład: straciłem niedawno parę kilo i nagle okazało się że niemal żadna z moich marynarek już na mnie nie pasuje), nie są przewiewe i nie tworzą worków z powietrzem więc nie da się łatwo regulować ich temperatury (musimy to dziś robić typem tkaniny), są niezwykle praco i czasochłonne w wykonaniu (co dzisiaj niwelujemy masową produkcją i dystrybucją). To dlaczego Pan Roland z Ciucholandii wygląda ze swoją babciną koszulą jak transwestyta a nie jak renesansowy rzemieślnik bierze się z tego że jego ciucholandowa koszula i jego ciucholandowe przycięte w kolanach portki są dalej robione na miarę, nawet jeśli nie na jego miarę. O dwa numery za duża koszula wygląda po prostu jak o dwa numery za duża koszula, nie jak obszerna bufiasta koszula ze średniowiecza albo renesansu.

Projektując strój pamiętajmy o tym – przez większość historii ludzkości ludzie nosili bardzo obszerne rzeczy, dopasowywane do sylwetki (o ile w ogóle) nie przez krój i szycie, ale przez wszelkiego rodzaju pasy, paski, troczki i tak dalej. Wczesne spodnie były bardzo obszerne i niczym nie przypominały dzisiejszych dżinsów. Kupując więc na ciuchach klasyczne skórzane spodnie „średniowiecznego larpowca” wyglądasz tak jak ich poprzedni użytkownik, czyli harleyowiec z zamiłowaniem do sznurowań. Odpowiednie sznurki i troczki mogą dopasować obszerny strój do sylwetkii (zastanów się czy to jest naprawdę potrzebne). Ich poluzowanie sprawi że strój będzie przewiewny, ogrzane przez ciało powietrze będzie miało jak uciec, to pomaga w czasie upału. Zaciśnięcie pasa i ściągaczy sprawi że strój utworzy zamknięte worki z powietrzem które po ogrzaniu przez ciało bardzo pomogą przy niższej temperaturze.

I to na razie tyle. Wszelkie pytania poproszę na dole.

Autor

6 komentarzy

  1. Skoro nie chcesz sam poprawić, pozwolę sobie wpisać to w komentarzu:

    To tak jakby napisać artykuł o sprzęcie himalaistycznym zatytułowany "co zabrać na wycieczkę w góry" (albo nawet, patrząc na komentarz powyżej, "co zabrać na wycieczkę"). Przy czym owe metaforyczne Himalaje to, ma się rozumieć, strój zarazem komfortowy i trwały, jak i o wyglądzie filmowym (w najlepszym tego słowa znaczeniu).

    I stąd takie kwiatki jak "na wycieczki w góry zwykłe trampki roli nie mają", tj. tkaniny sztuczne. Które nawet na larpach fantasy są w wielu wypadkach 'fit for purpose'. Jednak na strój filmowej jakości taki np. polar też bym odradzał, bo jak się zmechaci, to nici z filmowego wyglądu.

    Z nadzieją, że zrozumiesz i przestaniesz nas tak trollować,
    -MS

  2. A mam takie głupie pytanie/pomysł.

    Na razie jestem bardziej związany z ASG niż ze światem LARP, ale czegoś nie ogarniam dlaczego nie ma czegoś (lub nie mogę na to po prostu trafić) jak WMASG.pl ale w wersji LARP ? To żadna reklama czy co ot przykład – jest ASG mamy wiele środowisk lokalnych, ale mamy też wiele 'opcji' rozgrywki – od typowej 'niedzielnej strzelanki', przez scenariusze gdzie każda, że stron ma określone cele, zloty/larpy gdzie poza wymianą kompozytu liczy się i wątek fabularny, aż po typowe MilSlimy gdzie wszystko jest maksymalnie urealnione od obrażeń (świetny RED SYSTEM, który idealnie oddaje urazy) po limity amunicji.

    A boli mnie to bo wkręcił mi się larping i chciałbym stworzyć postać Felczecza/Cyrulika (ot jako ratownik zamiast tłuc się w pierwszym szeregu wolę składać rannych 😉 ale co trafię na stronę/forum to każdy ma inne zasady przy czym nie ukrywam, ale niektóre są dla mnie nie logiczne gdy opatrywanie rannych podciągają pod magię, lub mam do wyboru albo umiem walczyć i leczyć, albo leczyć i przygotowywać środki medyczne…

    Wiadomo inne będą zasady podczas bitwy między dwiema grupami, inne na larpie podczas konwentu albo zlotu. Do tego dochodzą ogółem konwencje jak postapo, new age, cyberpunk czy LOTR. Ale sry nie można zebrać kilku ludzi i zrobić ogólnopolskiego forum gdzie poza poradami o jak zrobić kostium elfa, lub co warto ze sobą zabrać na 2,4,6,12,24,48h wypad do lasu zrobić spis klas, przebrań i opisów poszczególnych głównych nurtów z 'łopatologicznym' wyjaśnieniem zasad ?

    Dzięki temu neofici jak ja od razu wiedzieli by jak powinien wyglądać taki Cyrulik, poznali by podstawowe zasady, wiedzieli by jak zrobić broń, co można wykorzystać z 'demobilu' oraz jakie grupy są w ich okolicy 😛 Można by na tym tylko zyskać bo faktycznie czytanie o 'Pokrakach' w strojach BSDM walczących z doświadczonym członkiem bractwa rycerskiego w płytowej zbroi na zasadzie jestem nieśmiertelny – sprawia, że czuję lekki niesmak …

  3. Co do zjęć.
    Żołnierze tuniki mają nówki. postrzępiona pelerynka nadaje tylko charakteru.
    Fakt że nie jest w żaden sposób obrębiona mówi nam iż są biedni, czemu zaprzecza trochę ta czesana wełenka :P.
    Ogólnie efekt jest nadany tylko poprzez ten jeden element + krój.

    Imo samo zastosowanie lniano i wełniano podobnych tkanin na larpach + normalnej skóry byłoby już wystarczające – nie ma co przesadzać. Poza tym w przypadku wielu tkanin nie da się po prostu rozróżnić 100% od sztucznych optycznie czy na dotyk – można próbować moczyć palić ok – ale to się na larpach nie zdarza.

    Co do funkcji stroju to właściwie się zgadzam, ale już dawno temu zrezygnowałem z aktywnego przekonywania larpowców. Od wielu lat na larpie chłop wygląda jak pan a pan jak chłop.

    Ja bym ci podsunął temat godny uwagi tj odkryte ramiona a często i piersi w generycznych światach fantasy.
    O wiele bardziej to mnie irytuje, jeżeli mam być szczerym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.