Krótka dyskusja roli amortyzacji wewnątrz hełmu – do czego się przydaje i dlaczego warto o nią zadbać.
Odrobina Teoriopraktyki
Większość systemów opancerzenia, występujących historycznie, składa się z trzech głównych składników:
- Zapobieżenie przyjęciu pełnej energii ciosu. Temu służą wszelkiego rodzaju kątowania, obłości i podobne sposoby wprawienia broni przeciwnika w poślizg, aby maksymalnie utrudnić mocne uderzenie.
- Twarda osłona przeciwpenetracyjna. Ten składnik ma zapobiec uderzeniu jakiejkolwiek części broni w skórę. Tu wchodzą wszelkiego rodzaju zbroje płytowe, kolczugi i tak dalej.
- Dyspersja i kompensacja energii. W tym składniku chodzi o w miarę bezpieczne i jak najmniej groźne rozproszenie energii ciosu, aby osłonić znajdujące się pod zbroją ciało.
Różne typy opancerzenia różnie rozkładają te funkcje. Na przykład kolczuga i przeszywanica to odpowiednio składniki 2 i 3, składnik 1 nie występuje tu w ogóle. Same stalowe kółka nie dopuszczą broni do ciała, ale nie zapewniają w ogóle dyspersji energii i jeśli pod kolczugą nie ma grubej przeszywanicy, to cios i tak spowoduje ogromne obrażenia. Z kolei gotycka zbroja płytowa ma wszystkie trzy elementy, sama płyta ze stali pełni tu funkcje 1, 2 i 3, zaś obecne pod nią ubranie ochronne bardziej chroni ciało i ubranie przed zbroją, niż służy dyspersji energii.
Stalowy hełm to system, składający się z dwóch głównych elementów i spełniający wszystkie powyższe funkcje. Stal spełnia rolę 1 i 2, oraz częściowo 3, wyściełanie służy spełnieniu roli 3. Ludzki mózg jest bardzo wrażliwy na ciosy (dlatego zresztą tak dobrze otoczony czaszką), więc trzeba mu zapewnić szczególną ochronę. Wyściełanie hełmu musi być w stanie naprawdę dobrze kompensować energię ciosu. Ma ono jeszcze jedną ważną rolę – stabilizacji hełmu na głowie.
Hełm w larpu a sprawa polska
Jak to wszystko przekłada się na larpy? Dość bezpośrednio, choć oczywiście penetracja hełmu nam nie grozi. Pomyślmy o sytuacji absurdalnej – ktoś zakłada na głowę hełm bez w ogóle żadnego wyściełania. Nikt oczywiście nie zrobi tak ze stalą, bo bardzo przykre doświadczenia będą natychmiastowe. Ale larpowcy robią tak z „hełmami” ze skóry i podobnych plastików. Kiedy w taki hełm (albo „hełm”, jeśli mówimy o skórze) trafia broń larpowa, dzieją się dwie rzeczy. Po pierwsze zwiększa się płaszczyzna przekazania energii: hełm(/”hełm”) rozkłada siłę na większą powierzchnię, czyli zmniejsza się nacisk w punkcie. To dobrze. Po drugie z ciosu czymś miękkim, uderzenie zmienia się w cios czymś twardym – hełmem. To niedobrze. Hełm bez wyścielania może więc paradoksalnie spowodować większy ból przy przyjmowaniu uderzeń, niż gdyby go w ogóle nie było. Potrzebujemy więc wyściełania dla kompensacji energii. Istnieją też inne powody. Jakie?
Bardzo ważny powód przy hełmach z jakimikolwiek zasłonami i wizurami: stabilizacja. Część hełmów ma dość niewielkie wycięcia, pozwalające widzieć świat. Te wycięcia muszą być bardzo precyzyjnie umieszczone przed oczami. Jeśli wyściełanie sprawia, że hełm trzyma się na słowo honoru, to po przyjęciu w niego ciosu (albo nawet po bardzo energicznym ruchu głową) obróci się on tak, że wizura zjedzie z pola widzenia i zwyczajnie przestaniemy cokolwiek widzieć. Jeśli widzisz na polu bitwy kogoś z saladą, ewidentnie patrzącego na słońce w zenicie, to temu komuś obróciła się wizura i próbuje uzyskać kąt, pod którym będzie cokolwiek widział. Larpowe pola bitew i turnieje są pełne ludzi z opuszczonymi zasłonami, którzy absolutnie niczego w nich nie widzą.
Trzecią funkcją wyściełania jest absorbowanie potu. Z chwilą, gdy założysz na głowę wyściełany hełm, zaczniesz się pocić. Natychmiast. Wszystkie te filmy, w których po wpadnięciu w środek trzystu przeciwników i wymordowaniu ich osoba w hełmie zdejmuje go, ujawniając uśmiechniętą twarz pięknej dziewczyny i trzęsąc falą złotych włosów – zapomnij. Po zdjęciu hełmu po walce masz na głowie sklejone strąki. Potu będzie sporo i wyściełanie powinno być na tyle grube, żeby go przyjąć i żeby się nim nie nasycić. Cieniutka czapeczka sprawi, że pot, nie mając w co wsiąknąć, popłynie po czole.
Są dwa główne rodzaje wyściełania: przenośne i stałe. Przenośne to pikowane kaptury, czapki i podobne. Zakładamy je na głowę jak czapkę, potem na nie zakładamy hełm. Są one więcej niż adekwatne dla hełmów otwartych, lub hełmów z dużymi wizurami – burgonetów, łebek, barbut, kapalinów i tak dalej. Stałe wyściełanie jest wklejone/przynitowane/w inny sposób przymocowane do hełmu. Pozwala na znacznie ciaśniejsze dopasowanie do głowy i znacznie lepszą stabilizację hełmu. To wyściełanie sprawdza się najlepiej w hełmach z małymi wizurami, gdzie pozycja hełmu musi zostać dokładnie taka sama.
Pikowany kaptur możemy zamówić u rzemieślnika (Compagnia di Farabutti ma dobre doświadczenia z ad1410), zrobić samodzielnie, albo kupić w sklepie. Odradzam bawełnę, doradzam pikowany len. Wyściełanie zamocowane wewnątrz hełmu można – podobnie – zamówić u rzemieślnika (ale wówczas powinien mieć dostęp i do hełmu i do naszej głowy, a przynajmniej do dokładnych pomiarów), albo zrobić samodzielnie.
Poniżej znajduje się zdjęcie wyściełania mojej salady. Zrobione było tak, że najpierw uszyłem sobie grubą czapkę z filcu, następnie wkleiłem ją do salady, a potem podoszywałem wewnętrzne łaty tam, gdzie były potrzebne, aż hełm stał się zupełnie stabilny na głowie. Stabilność hełmu można poznać najpierw po tym, że nie zmienia pozycji od potrząsania głową. W następnym kroku sprawdzamy (na sobie), czy nie zmienia pozycji od uderzenia w niego lateksowym mieczem. Wyściełanie będzie ciasne, może nawet na początku wydawać się za ciasne. To jest, niestety, niezbędne.
Dobra kompensacja energii, biorąca się z grubego wyściełania, niezwykle przydaje się przy uderzeniach broniami o dużej energii – zwłaszcza drzewcowymi. Na animacji poniżej widać cios, zadany z naprawdę dużą siłą (celowo silniej, niż uderza się rzeczywiście na larpach). Hełm ugina się ładnie na wyściełaniu i wraca, dokładnie w pozycji, bez zaburzania widoczoności. Uczucie nie jest może najprzyjemniejsze – fala ciśnieniowa wędruje bądź co bądź przez puszkę mózgową – ale nie ma ani odrobiny bólu. Przy cienkim wyściełaniu, twardy hełm mógłby uderzyć o czaszkę i to już byłaby inna historia.
Warto? Warto.
Słowo na koniec: wyściełanie hełmu to nie jest nieistotna pierdoła, którą można zostawić na ostatnią chwilę, albo po prostu wsadzić pod hełm czapkę zimową. To ważny element systemu. Widziałem przypadku ludzi, kupujących hełmy po 500-600zł, którzy zignorowawszy tę kwestię sprawiali, że ich drogie hełmy były dla nich szkodliwe w walce, bo przesuwały się w diabły po pierwszym trafieniu, odcinając im zupełnie wizję. Serio nie warto. Zrobienie tego dobrze we własnym zakresie (naprawdę ważne przy hełmach z wąską wizurą) to kwestia jednego wieczoru. Dopiero wtedy hełm zaczyna służyć w pełni.