Czyli czemu trudno jest wystartować od razu w roli.
Bariera Obciachu to pojęcie, którego używam od dawna. Może warto o niej kilka słów napisać – o niej i o tym, jakie zjawiska powoduje, jak sobie z nią radzić, jak nie dać jej wykoleić larpa.
Wyjaśnienie Bariery jest na tyle proste i jest ona na tyle oczywistą koncepcją, że większość z was załapała pewnie o co chodzi po samej nazwie. Wyjaśnię tak czy inaczej, żeby mieć pewność, że Herr Wittgenstein nie skrzyżuje nam drutów i że będziemy sobie rozmawiać o tym samym.
Bariera Obciachu jest dla larpa, czy raczej aktorstwa na larpie, trochę tym, czym Próg Wejścia dla wolnego rynku. Niewiele rzeczy przeraża nas w XXI wieku tak bardzo, jak możliwość zbłaźnienia się. Ten strach był już mocno obecny w XX wieku, ale teraz doszedł do poziomów nieraz paraliżujących. Obecnie jeśli się zbłaźnisz w czasie grania na larpie, to nie dość, że mogą się z Ciebie śmiać w czasie imprezy końcowej, to (najgorzej) możesz zostać memem. Z tego, co zrobiłeś na larpie na 20 osób może się przez następne kilka miesięcy śmiać kilkaset, a rzecz może wypływać latami. Nawet historia całkowicie zmyślona, która się do kogoś przyczepiła bez powodu, może za nim chodzić latami.
Więc wchodzisz na larpa, czas start, graj. I boisz się, masz tremę. Strasznie nie chcesz zrobić z siebie pajaca. Dlatego nie idziesz na całość, nie startujesz od razu. Popatrujesz na innych. Rozglądasz się na boki. Zaczynasz powoli. Jak grają inni? Jeszcze zachowawczo, czy już intensywnie? Dostosujesz się do nich, ale na pewno nie wyrwiesz się daleko przed szereg. Nie zrobisz mega sceny z pełnymi emocjami w pierwszych pięciu minutach, nie ściągniesz na siebie kilku punktowców, bo może się zdarzyć najgorsze – półuśmieszki i te spojrzenia „co ten koleś odpierdala”. Paskudne nawet (a może zwłaszcza) kiedy całkowicie przez Ciebie wyobrażone.
Bariera Obciachu nie pozwala Ci wyjść przed szereg. Bariera Obciachu to kaganiec, założony sobie nawzajem przez wszystkich graczy. Sznur, łączący każdego z każdym i powstrzymujący go przed bieganiem, spowalniający wszystkich do pełzania. Przez nią intensywne rzeczy staną się dopiero po kilku godzinach. Do tego, z czego trzeba zdawać sobie sprawę, Bariera Obciachu się resetuje. Jeśli ostatnie dwie godziny larpa były powolne, a zwłaszcza mocno nachodzące na czynności jednocześnie larpowe i rzeczywiste (idealnym przykładem jest jedzenie obiadu, ale również po prostu długie przechodzenie z lokacji na lokację), strach przed obciachem wraca. Wyobraź sobie nad głową gracza pasek „Rozegranie”. Kiedy ta wartość nie jest zasilana, naturalnie spada. Trudno jest skoczyć grą daleko poza obecną wartość rozegrania. Jednocześnie jeśli spadnie do poziomów przyzerowych, wchodzi mocny opór statyczny i bardzo trudno jest ją z tego miejsca ruszyć.
Co z tego?
Ten opór może wykoleić całkiem sporo i Tobie jako graczowi i Tobie jako twórcy larpa.
Jako gracz
planujesz sobie, że zaczniesz larpa z przytupem. Walniesz wielką przemowę przed armią. Dostaniesz ataku padaczki na początku proszonego obiadu. Zaczniesz wrzeszczeć w twarz swojemu arcywrogowi. Tymczasem czujesz, że brniesz w smole, wokół puste twarze, które wszystkie obróciły się bez żadnego wyrazu kiedy tylko zerwałeś się od stołu. Nie umiesz, po prostu nie umiesz zrobić tego, co zaplanowałeś tak, jak zrobiłbyś to tego samego dnia po kilku godzinach gry. Ale nie możesz się też z tego całkowicie wycofać, zwłaszcza w stresie, który fatalnie ogranicza zdolność zmieniania decyzji. Więc robisz to na pół gwizdka. Kiepsko. Wszyscy wiedzą, że kiepsko. I Ty wiesz, że wiedzą.
Jako twórca
wziąłeś sobie do serca radę Hitchcocka. Chcesz zacząć od trzęsienia ziemi, ludzie mają toczyć pianę z ust, mówić językami i miotać się na ziemi w spazmach. W rzeczywistości wychodzi z tego jakaś melasa, wszystko tonie w niezdecydowanym pełganiu, ze dwoje graczy próbuje szarżować, ale jakby mieli ciężarki przy nogach. I wiesz, że takie sceny wychodzą świetnie, bo je wiele razy widziałeś i nawet tworzyłeś, ale ta jakoś nie chce. Czemu nie chce? Bo jest na początku larpa, albo po tym, jak rozegranie spadło graczom do zera.
Uwaga, gag!
Wiele lat temu prowadziliśmy z Mirkiem Meyerem konkursy aktorskie na Krakonach (to był taki konwent rpg). Ludzie dostawali na kartkach skrótowy opis sceny (na przykład „wchodzisz do domu. Twoja córka leży nieprzytomna na ziemi, obok strzykawka”). Czas start, masz dwie minuty, graj (sam!), publiczność patrzy. To jest dość miażdżące ciśnienie i to, co robiło bardzo wielu ludzi, to ucieczka w gag („ty kurwo, nic dla mnie nie zostawiłaś!”). Gag pełni tu dwojaką funkcję – po pierwsze przez śmiech rozładowuje napięcie i ciśnienie, po drugie pokazuje dystans gracza do tematu. No co się tak patrzycie, ja się tu tylko wygłupiam, to wszystko nie jest na serio. Pamiętaj o tym wentylu, bo on potrafi wykoleić naprawdę ważne sceny. Strzeż się go i jako gracz i jako twórca.
Jak sobie z tym poradzić jako gracz?
Nie istnieje żadna inna metoda, niż ćwiczenie. Serio. Część tego ćwiczenia robi się organicznie – im więcej larpów grasz, tym mniej trudno (łatwo nie będzie nigdy) zacząć mocno z zimnego startu. Ucząc szermierki często przerabiam ćwiczenie z aktywacją agresji od zera i to jest coś podobnego – bierzesz drugą osobę, albo nawet lustro i z zimnego startu próbujesz wejść na okazywanie wysokich emocji, na grę bardzo ekspresywną. Możesz nawet wziąć do ręki Wielką Improwizację i walnąć do lustra oskarżenie Boga. Postarać się, żeby to była młodzieńcza wściekłość, nie holoubkowe słodkopierdzenie przy kominku. Jeśli przed larpem nie ma warsztatów, zbierz kilka osób, połączonych z Tobą fabularnie i zaproponuj im krótką grę, na 15 minut, żeby poznały się postaci. Odegrajcie jakąś scenę z przeszłości. To pomoże Ci wejść w larpa ze wskaźnikiem rozegrania powyżej zera.
A jeśli stało się najgorsze? Jeśli rozegranie jest dokładnie na zerze, a Ty tu musisz walnąć scenę i Bariera Obciachu wygląda dla Ciebie jak Mur, drapiący niedosiężne chmury? Tak naprawdę jedynym wyjściem (innym, niż spędzenie następnej godziny na ryczeniu w kiblu) jest wzięcie się za mordę i zmuszenie do gry. Stwierdzasz, że po prostu to robisz, że masz w dupie publikę, idziesz na całość, palisz statki na plaży i tak dalej.
I uwaga, ważna rzecz – niemal wszystkie strachy, wynikające z Bariery Obciachu są sztuczne i nieprawdziwe. Larpiaki serio nie wyśmieją Cię za granie na całość. Możesz ich nawet zainspirować.
Jak sobie z tym poradzić jako twórca?
- Przede wszystkim pamiętaj o zjawisku i jego roli spowalniacza w larpie. O tym, że naprawdę ciężko jest walnąć dużą i intensywną scenę nierozegranym graczom. Że – jeśli jest ważna – może wykoleić całego larpa. Że co może zrobić Hitchcock z profesjonalnymi aktorami, montażem, efektami specjalnymi i tak dalej, to nie koniecznie może zrobić twórca przy ognisku w lesie. Oczywiście najłatwiejszą metodą jest powolny start i pozwalanie graczom wjechać na górkę zanim zażądasz od nich dużego zaangażowania emocjonalnego. Najłatwiejszą i serio wcale przez to nie tanią, czy niewartą używania – to po prostu dobrze działa.
- Inną metodą jest wywołanie u nich na starcie silnych emocji. Użycie efektów specjalnych, lokacji, przygotowanych wcześniej enpeców, nawet puszczonych z nagrania dźwięków do spowodowania skoku adrenaliny. Oczywiście najłatwiej jest wywołać silne emocje negatywne, czyli strach, agresję, gniew, poczucie niebezpieczeństwa. Trudniej (choć da się) – pozytywne. Niemniej dobrze planując taką scenę możesz mocno podbić wskaźniki rozegrania u graczy i na starcie zażądać od nich dużo, z sensowną szansą, że to wyjdzie.
- Jeśli możesz, nie dopuszczaj do spadków rozegrania do zera. To jest niemożliwe i może nie być istotne na długich larpach (weekendowych i dłuższych), ale jest bardzo ważne na krótkich formach. Jeśli Twój larp trwa razem 4h, to downtime na 30 minut może go zabić. Zwłaszcza, jeśli zaraz po nim ma się wydarzyć coś dużego i ważnego. Oczywiście nie znaczy to jechania całego larpa na maksymalnej intensywności, to jest nie do zrobienia. Po prostu nie dopuszczaj, aby koła zatrzymały się całkowicie.
- Warsztaty. Jedną z najważniejszych dla mnie funkcji warsztatów jest płynne wejście w grę. Oczywiście nie mowa o „warsztatach” takich, jakie wielokrotnie tu wyśmiewałem, czyli koleś wchodzi na skrzynkę i gada do graczy. Mowa o zebraniu graczy w grupki, najlepiej grupki powiązane fabularnie i kazanie im ze sobą grać. 15-20min takiej gry, która ma zerowy próg wejścia bo nic od niej nie zależy i niczego nie możesz w niej spieprzyć i gracz wchodzi na larpa już trochę rozegrany, a postaci już coś do siebie nawzajem czują, nie są świeżo zbudzonymi z sarkofagu pustymi tabliczkami.
- Rozpoznaj pośród graczy tych, którzy najłatwiej radzą sobie z Barierą Obciachu. Jeśli potrzebujesz mocnej sceny, dobrze, aby to oni byli jej pilotami. Na jednego szarżującego gracza ludzie mogą głupio się gapić, ale do dwóch-trzech już się chętnie dołączą.
I na koniec
Bariera Obciachu to jeden z powodów, dla którego ustawiane sceny są najczęściej tak denne i żenujące. Wiedzieliście? To już wiecie.