Odbyłem kiedyś rozmowę z pewnym Serbem. Rzucił na Rak Haven (Larp Haven, moderowana przez Skandynawów grupa larpowa o byciu bardziej cnotliwym od innych) tekst o serbskim urzędzie regulacji larpowania. Zaciekawiony zahaczyłem go na priv i wypytałem o co chodzi. Rozmowę publikuję poniżej (dał mi wówczas zgodę). Tłumaczenie jest moje, wyczyściłem też trochę ten tekst z błędów, zachowując jego treść i naruszając tylko formę. Potem sobie o tym kilka słów powiemy.
Dejan: (…) Mamy kilka systemów larpowania, ponieważ jesteśmy Serbami XD. Mniejsze larpy odbywają się niemal co tydzień. Większe sprawiają problemy organizacyjne.
Ja: Za mało uczestników?
Dejan: Eh… uczestników jest dużo, to jakość jest problemem.
Ja: Ah, rozumiem. Wczesny etap ewolucji larpowej?
Dejan: Tak. Rzecz w tym, że kiedy larpowanie dopiero się w Serbii zaczęło, powstało kilka grup. Stworzyły one radę przywódców grup. Wszystkie inne grupy musiały przejść różne testy i podobne nonsensy aby móc dołączyć do tej rady. Wszelkie nowe pomysły były przez nią utrącane, bo „oh, nie pomyślałem o tym albo mi się to nie podoba”. Więc ewolucja zupełnie zastopowała. Z powodu tej rady mamy tu 6 różnych systemów, za to nie mamy nic o wysokiej jakości. Ale próbujemy to zmienić 🙂
Ja: … Wow. Ale moment, jeśli chcesz chciałeś larpa na 10 osób w swoim własnym mieście, Rada chyba nie mogła Ci przeszkodzić? W sensie – to nie była żadna instytucja oficjalna, urzędowa, ale czysto woluntarystyczna?
Dejan: Tak. Ale oni uważają się za bogów sceny larpowej. Nie mogli Ci przeszkodzić w zorganizowaniu gry, ale mogli zakazać wszystkim należącym do Rady grupom wzięcia w niej udziału. Ale teraz nikogo to już nie obchodzi.
Ja: Ok, powiedzmy, że chciałeś zorganizować larpa, a Rada zabroniła swoim grupom członkowskim się pojawić. Co się działo jeśli ktoś nie posłuchał zakazu? Grupa zostałaby usunięta z Rady i dostałaby bana na wszystkie larpy?
Dejan: Tak, taka możliwość istniała. Ale, jak powiedziałem, Rada jest już praktycznie martwa. Jest na kroplówce, sztucznie podtrzymywana przez kilku przywódców grup.
(…)
Ja: Ok, hipotetyczny scenariusz: w czasach świetności Rady ktoś z zewnątrz chciał zrobić larpa. Co musiałby zrobić? Czy istniał jakiś formalny proces aprobaty?
Dejan: To musiała być „uznawana” grupa. To oznacza, że musiała mieć przynajmniej pięciu członków i być podgrupą innej grupy, która już należała do Rady. I jeśli taka grupa chciała poprowadzić grę, musiała skonsultować się z i uzyskać aprobatę wyższego rangą przywódcy. Po jakimś czasie jeśli ów przywódca uznał was za wartych tego zaszczytu, grupa mogła starać się o pełne członkostwo w Radzie.
Ja: Więc nie będąc w Radzie praktycznie nie mogłeś prowadzić gier? Członkowie Rady mieli zakaz uczestniczenia w zewnętrznych grach?
Dejan: Nie istniały w ogóle grupy, które nie były w Radzie na prawach kandydatów albo pełnych członków, więc zewnętrzne gry nie istniały w ogóle.
Ja: Kto podejmował finalną decyzję? Czy był jakiś Prezydent Larpa, jakiś Wewnętrzny Krąg, może głosowanie członków?
Dejan: Nie było jednego prezydenta. Formalnie wszyscy mieli równy głos, ale tak naprawdę ostateczne decyzje podejmowali pierwsi przywódcy, będący w Radzie najdłużej.
Ja: Ilu przywódców liczył ten Wewnętrzny Krąg?
Dejan: Około 5-6
Kilka słów komentarza:
W Polsce były podejmowane próby stworzenia Polskiej Rady Larpu, jakoś we wczesnych latach 2000nych, czyli mniej więcej wtedy, kiedy powstała Serbska Rada Larpu. Nie pomnę już jak ten pomysł był reklamowany. Nigdy nie zdobył większego poparcia. Larpy były wówczas robione przez zupełnych indywidualistów albo plemienne grupy całkowicie odizolowane poznawczo od innych plemiennych grup i nikt nie chciał ani nie widział sensu dzielić się swoimi włościami z innymi. Pomysł umarł bardzo szybko.
Ludzie przeważnie plasują się gdzieś pośrodku spektrum kolektywizmu (twierdzę tu, że kobiety z zasady bardziej dążą do kolektywu, mężczyźni bardziej do anarchii). Po jednej stronie są skrajni wolnościowcy, którzy nienawidzą wszelkich kolektywów i nie uważają, że inni ludzie powinni im zakazywać albo nakazywać czegokolwiek – wszelkiego rodzaju anarchiści, Korwiniści i inne podobne. Ich ideałem jest Somalia albo obecna Libia. Po przeciwnej stronie są absolutni kolektywiści, którzy wierzą, że człowiek nie powinien sam podejmować właściwie żadnych decyzji, powinien zawsze podporządkowywać się grupie, grupa powinna być za niego całkowicie odpowiedzialna a on za siebie nigdy. Ideałem tutaj jest Korea Północna. W czasach, kiedy próbowano wprowadzić Polską Radę Larpu scena i społeczność była raczej przechylona w stronę indywidualizmu: tak bardzo, że ekstremalnie trudne było narzucenie jej czegokolwiek, z zasadami bezpieczeństwa albo wymogami strojowymi na czele. Obecnie wahadło przechyliło się raczej w drugą stronę (znów będę twierdził że w dużej mierze z powodu postępującej feminizacji larpów) i normalnym twierdzeniem w pyskusjach larpowych stało się, że za larpiaka mają odpowiadać inni (zwłaszcza organizatorzy), a nie on sam. Mam wrażenie, że powracają też pewne nieśmiałe postulaty kolektywizacji środowiska, wszelkiego rodzaju Rad Twórców i podobnych rzeczy. Ok, może z tego wyniknąć sporo dobrego (piszę to serio, nie zgrywam się tu).
Może też z tego wyniknąć Serbska Rada Larpu.
Pod rozwagę.