Tekst przeznaczony jest dla larpowców. Mówię tu rzeczy które rekoludki wiedzą od dawien dawna, więc nie ma sensu aby je czytali.
Stoję w lesie poprawiając pas bukłaka na ramieniu. Zostało w nim mało wody, co odrobinę mnie martwi. Jest 30 stopni, przy tej temperaturze trzeba pić niemal cały czas. Pierwszym objawem odwodnienia jest cholerny ból głowy – nie mam na to najmniejszej ochoty. Mam na sobie wełniane spodnie, lnianą koszulę, jedwabną kamizelkę i frak z ciężkiej wełny. Jest 30 stopni i nie jest mi z tą temperaturą źle. Tylko ten bukłak…
Pomiędzy drzewami miga mi drużyna, czekam na nią cierpliwie od jakiegoś czasu. Pierwszy raz zobaczyłem ich ze dwie minuty temu. Idą powoli, marudnie. Prawdopodobnie z powodu tego zenitalnego słońca. Być może niedawno jedli i są ociężali i rozleniwieni.
Pierwszy człowiek który na mnie wychodzi ma sprawiać wrażenie możnego szlachcica. Ubrany jest w… kanapę. Facet ściągnął (być może podebrał matce) narzutę z kanapy. Plastikowy plusz, elektrycznie niebieski. Na to mozolnie i z wielkim nakładem sił i czasu naszył taśmy pasmanteryjne, gwiazdki, jakieś powycinane ozdoby. Lekką ręką z 10h roboty poszło na tę kapę. Wygląda potwornie. Wygląda jak z australijskiego serialu dla dzieci, jak ta nowa fala seriali o „średniowieczu” stawiajacych głównie na bikini z porwanej skóry. Co więcej… z faceta spływa pot. Leje mu się po skroniach gęstymi kroplami, człowiek ledwie idzie w tej kanapie. Ale nie zdejmie kanapy, bo pod tym ma ledwo co i tylko ona poświadcza jego szlachecki status. Nawet nie wzdycham, nawet się nie dziwię. Przyzwyczaiłem się.
Przyzwyczaiłem się dlatego, że larpowcy nie mają pojęcia i nie próbują się dowiedzieć co i czemu na siebie zakładają. Czasem podejmują prawdziwy i godny podziwu wysiłek żeby zrobić sobie strój podobny do tych z obrazów albo zdjęć muzealnych, ale robią to po swojemu odbierając temu strojowi wszelki sens, funkcjonalność i wygodę. Większość naszych przodków nie była masochistami. Nosili to co wygodne. Były odchyły powodowane względami społecznymi (jak gigantyczne rękawy u wielkich dam mające wszystkim pokazać że owa dama od prac wszelakich ma służbę), ale niemal zawsze ograniczone do klas wyższych, klas nierobotnych. Jak sprawić żeby larpowy strój wyglądał dobrze i był funkcjonalny? Jednym z ważniejszych czynników jest zrozumienie do czego służą i jak działają poszczególne tkaniny – i w tym ma pomóc poniższa lista. Nie jest oczywiście kompletna, wymienia tylko to co najważniejsze i/lub najczęściej spotykane.
Rodzaje tkanin
1. Plastik
Wszelkiego rodzaju akryle, poliestry i tak dalej. Świetnie nadają się na koce, na warstwy softshelli i tak dalej. Poza takimi zastosowaniami są zupełnie bezużyteczne. Plastik potrafi grzać albo nie w zależności od konkretnego rodzaju (kapa z kanapy będzie grzała jak cholera, plastikowe prześcieradło ani odrobinę). Niemal każdy jego rodzaj całkowicie blokuje przepływ powietrza, co oznacza nadmierne grzanie jeśli plastik jest hermetyczny (nie ma rozcięć). Pod płaszczem z plastiku ciało się dusi, to z kolei powoduje pocenie się. Jest dosyć wodoodporny, więc jak już raz się spocisz, to ten pot zostanie na ciele – plastik go nie przepuści. Jeśli pot wsiąkł w tkaninę na której jest kolejna zrobiona z tworzywa, to nie będzie miał jak wyparować. Do tego wszelkie przebicia (fibule, wpinki, brosze) zostawiają w plastiku trwałe dziury. Tkanina nie „leczy się”. Zrobione z plastiku sztuczne skóry kiedy się nagrzeją od słońca zaczynają potwornie śmierdzieć a od dotknięcia ich można się oparzyć. Na larpie nie ma absolutnie nic do czego sztuczne tkaniny się nadają.
2. Bawełna.
Bawełna jest najtańszą i najgorszą z naturalnych tkanin. Ma dość średnie właściwości termiczne. Z odpowiednim splotem i gramaturą potrafi chronić przed zimnem. Bawełna potrafi się ładnie układać i jest dostępna w sporej ilości barw. Jako że jest tkaniną naturalną ma spore wzięcie pośród bardziej zaawansowanych larpowców. Jaki jest z tym problem?
Po pierwsze jeśli chcesz sobie zrobić strój pro, pamiętaj że bawełna przez większość historii była w Europie niedostępna albo trudno dostępna. W średniowieczu używano jej tylko do mieszanek podszewkowych, w renesansie i baroku głównie do troczków i sznurków.
Po drugie bawełna ma zupełnie fatalne właściwości jeśli chodzi o wilgoć. Pod wpływem wilgoci puchnie i marszczy się. To sprawia że jest zupełnie najgorszym możliwym materiałem na skarpetki. Więc czemu sklepy sprzedają tyle bawełnianych skarpetek opatrując je znaczkami „omfg liek totalnie natóralne!!!!111”? Cóż – bo mogą. Bo ludzie XX/XXIw nie mają pojęcia o tkaninach. Obtarcie bierze się z połączenia tarcia i wilgoci. Jeśli masz spoconą stopę (a w zamkniętym bucie stopa niemal zawsze się poci) i jeżeli skarpeta choćby minimalnie się porusza kiedy idziesz… witajcie obtarcia. Bawełna nie odprowadza potu na zewnątrz tylko nim nasiąka i pozostaje wilgotna. Puchnie i marszczy się tworząc miejscowe punkty nacisku na skórę. Jak długo masz lekkie buty i jesteś w mieście nie chodząc za dużo, tak długo bawełniane skarpety dają radę. Ale będąc w zamkniętych butach w terenie i łażąc cały dzień nie zakładaj na stopy bawełny. Nie tyczy się to zresztą tylko skarpet. Jeśli kiedykolwiek w gorący dzień bokserki albo spodnie obtarły Ci uda możesz mieć 100% pewność że były z bawełny. Dżinsy są bawełniane. Wiedzieliście?
Na larpach ostatnio pojawiają się przeszywanice i może istnieć pokusa wypchania ich bawełną. Jest do doskonała recepta na ciuch który raz wchłonąwszy pot będzie go trzymał przez tydzień.
3. Len.
Używany przez ostatnie kilka tysięcy lat jako idealny materiał na bieliznę. Ostatnio wyparty przez bawełnę która jest tańsza i łatwiejsza w produkcji. Dobrej jakości len jest cudowną tkaniną. Jest lekki, potrafi być bardzo delikatny. Odprowadza pot na zewnątrz, przepuszcza też swobodnie powietrze. Jego charakterystyki termiczne są obojętne, ani grzeje ani ziębi (chociaż kiedy jest mokry niestety zupełnie przestaje izolować, co sprawia że nie nadaje się na skarpety i onuce). Idealnie nadaje się na niemal wszystko co ma dotykać bezpośrednio skóry. Niezbyt nadaje się na odzież wierzchnią. Płaszcz z lnu nie ma żadnego sensu, nie ochroni w żaden sposób przed zimnem. Do tego len jest chyba najbardziej gniotącą się tkaniną na świecie i przez samo to średnio nadającą się na odzież wierzchnią. Jest natomiast świetną tkaniną podszewkową. Lnu należy używać głównie na bieliznę. Jako że larpowcy biegają we współczesnych majtkach oznacza to głównie koszule i giezła.
Dodatkowa cecha lnu to coś co pewnie rzadziej będziecie mieli okazję używać. Idealnie nadaje się na daszki i namioty. Czemu? Kiedy gruby (z lekkim to nie zadziała) len nasiąknie wodą, włókna puchną i zamykają się. To znaczy że lniany daszek albo namiot przez chwilę przepuści wodę ale niemal natychmiast stanie się wodoodporny. Czemu więc nie nadaje się na płaszcze? Bo woda płynie wewnątrz niego. Jeśli dotkniesz go od spodu, zacznie ci płynąć po palcu. Nie może więc niczego dotykać, musi być rozprostowany i dosyć napięty.
4. Wełna
Wełna jest materiałem niemal magicznym, najlepszym przyjacielem rekonstruktora a jednocześnie tkaniną chyba najbardziej nielubianą przez larpowców. Bierze się to z nieporozumień i magicznego myślenia. Kiedy rozstrzygany był przetarg na ubrania dla owiec, wygrała matka natura z materiałem który utrzymuje ciepło w zimie i nie dopuszcza gorąca w lecie, który jest wodoodporny i dobrze sobie radzi z potem. Powód dla którego larpowcy nie lubią wełny to „grzanie”. W magicznym myśleniu kawałek wełny założony gdziekolwiek natychmiast sam rozpraży się do temperatur okołosłonecznych aż zostanie z nas kupka popiołu.
Kojarzycie Beduinów? Tacy kolesie zawinięci od stóp po głowę w swoje burnusy, podróżujący po piachu w czasie 40-50stopniowych upałów? Ich burnusy są z wełny. Zachowane są kwity armii Rzymu wskazujące jasno na noszenie przez żołnierzy wełnianych tunik w Egipcie (z tkanin odnalezionych w Masadzie ledwie 10% stanowił len). I tu anegdota, pokazująca jak szerokie jest niezrozumienie w nowoczesnych społeczeństwach charakterystyk materiałów. Angielskie reko. Chester 2011, wielki przemarsz rekonstruktorów Rzymu przez miasto. 26-28 stopni, jak na Anglię jest to temperatura tropikalna. Stoję pośród innych legionistów jako jedyny mając na zbroi sagum (prostokąt z wełny upięty jako płaszcz/peleryna). Wszyscy patrzą na mnie jak na idiotę, wszyscy pytają mnie czy nie wariuję z gorąca. Co zabawne – pot kapie im ze skroni na naramienniki i niemal syczy na nich. Ich zbroje są rozprażone od słońca jak kuchenki a oni zamknięci są wewnątrz tych kuchenek. Ja mam suche skronie. Moja zbroja, pod wełnianym płaszczem, jest chłodna i komfortowa. Jest mi naprawdę dobrze. Spędzam sporo czasu na tłumaczeniu jaka była rola wełnianego tabardu zakładanego przez krzyżowca na kolczugę w 50-stopniowym upale.
Widzicie, wełna jest materiałem nie transmitującym ciepła. Jeśli owiniecie się nią szczelnie, nie wypuści ciepła produkowanego przez wasze ciało i będzie wam ciepło (a w lecie gorąco). Luźny wełniany zawój z kolei nie przepuści promieni słonecznych (sama zaś wełna się praktycznie nie nagrzewa) i ochroni was przed gorącem pochodzącym z zewnątrz (tak działa burnus). Ten materiał, jeśli potrafi się go używać, jest magiczny. Na larpach pojawiają się powoli metalowe zbroje i kolczugi. Jeśli taką macie, poróbcie eksperymenty. Załóżcie na to w pełnym słońcu wełnę, sami zobaczycie jaka to różnica. Do tego niezwykłą cechą wełny jest to że nie traci tych właściwości kiedy jest mokra. Jeśli buty całkowicie przemokną i wełniane skarpety nasiąkną wodą, będą dalej trzymały ciepło. To jest strasznie ważne kiedy biega się w butach półotwartych albo sandałach (o sandałach i skarpetach będzie innym razem).
Jako rekonstruktor mam sporo historycznych strojów. Wszystkie moje wierzchnie rzeczy są z wełny, w każdej z nich chodziłem w potężnych upałach czując się świetnie. Jest to po prostu kwestia odpowiedniej wentylacji i stroju uszytego tak aby przewiew można było „włączyć i wyłączyć”. Nawet cieniutka wełna doskonale chroni przed słońcem.
Wodoodporność jest zależna od gramatury (grubości/gęstości) i od poziomu lanoliny. Lanolina to owczy łój (yrgh? Połowa kobiecych kosmetyków jest zrobiona z lanoliny a pewna duża firma kosmetyczna wywodzi od niej swoją nazwę). Wełna świeżo zdjęta z owcy jest nasycona lanoliną. W obecnych procesach technologicznych lanolina jest całkowicie usuwana, co powoduje że wełna nie ma zwierzęcego zapachu ale jednocześnie zmniejsza się jej wodoodporność. Jeśli chcecie mieć płaszcz tak wodoodporny jak najlepszy softshell, możecie kupić olej lanolinowy (podstawa połowy kosmetyków) i nasączyć nim wełnę.
Dalej – wełna jest idealnym materiałem na skarpety. Odprowadza na zewnątrz pot, jest miękkim i wygodnym wyściełaniem buta. Większość profesjonalnych skarpet trekowych jest zrobiona z miksów wełnianych. W demobilach można kupić skarpety wojskowe zrobione z czystej wełny i szczerze je polecam. Jeszcze lepsze są dziane albo naalbindowane, ale te skarpety są trudno dostępne poza reko i bardzo drogie. W każdym razie do sztywnych zamkniętych butów (wszelkiego rodzaju oficerki i podobne) należy zakładać tylko skarpety z wełny albo miksów wełnianych.
5. Miksy wełniane
Często pojawiające się jako tania wełna na alledrogo. Mają 20%+ poliamidu, akrylu czy podobnego plastiku. Taka wełna bywa bardzo ładna, ale generalnie im więcej w miksie plastiku a im mniej wełny tym gorsza tkanina.
Natomiast jest miks wełniany droższy od zwykłej wełny, ale bardzo godny polecenia. Jest to miks 80% wełny i 20% kaszmiru. Najczęściej znacznie delikatniejszy, lżejszy i ładniej się układający niż czysta współczesna wełna. Jeśli szukacie tkaniny która układać się będzie tak jak ta na średniowiecznych albo antycznych obrazach, to znaleźliście. Czemu tak? Dlatego że wełna którą mamy obecnie jest wełną produkowaną przemysłowo, najgorszą w historii ludzkości. Jeszcze w XIX wieku dostępne były wełny tak delikatne, że można z nich było robić bieliznę. Obecnie mamy niemal wyłącznie wełnę z merynosów, zbieraną i przetwarzaną mechanicznie, stąd dość twardą i „gryzącą”. 20% domieszka kaszmiru zmiękcza ją i wprawdzie nie czyni jej tak dobrą jak te dostępne dawniej, ale i tak sporo zmienia.
6. Wełna parzona.
Jest to wełna w połowie drogi między zwykłą tkaniną a filcem. Tkanina zlała się na tyle że stała się dość jednolita (nie ma wyraźnego splotu), ale jest wciąż jeszcze miękka i potrafi być delikatna (chociaż zawsze jest sztywniejsza niż zwykła wełna). Czasem wygląda trochę jak polar (na Geas 2012 ktoś zapytał mnie czy moja kamizelka jest polarowa – była z parzonej wełny). Na zrobienie m2 wełny parzonej idzie więcej owcy niż na m2 wełny zwykłej, dlatego jest droższa. Warto jeśli potrzebna jest tkanina o właściwościach wełny, ale gładka i bez wyraźnej faktury.
7. Filc.
Filc to wełna poddana obróbce mechanicznej i termicznej (zmięta i wygotowana). Przydaje się we wszelkich zastosowaniach wymagających grubego wyściełania. Przeszywanice, patki na ramionach tam gdzie będzie się nosiło pasek torby, czapki pod hełm, tego typu rzeczy. Czasem można łatwo i tanio uzyskać filc wrzucając stary wełniany sweter do prania w 90 stopniach. Jednak większość obecnie dostępnej komercyjnej wełny jest pokryta specyfikiem zapobiegającym filcowaniu i uniemożliwiającym zastosowanie tej metody.
Filc dostępny obecnie w sklepach jest niemal zawsze zrobiony z plastiku. Jako taki nadaje się do wypychania ścianek działowych albo jako karimata, ale nie na ubrania.
8. Jedwab.
Miękki i delikatny, trudno się nagrzewa i przeważnie jest chłodny na skórze – to bywa czymś dobrym w lecie. Obecnie maszynowy jedwab bywa tańszy od wełny. Kojarzony powszechnie z luksusem, larpowcy czasem robią z niego stroje kiedy mają grać kogoś znacznego. W Europie dostępny był przez większość jej historii, od antyku do teraz. W średniowieczu dość luksusowy, jednak jak najbardziej w zasięgu bogatego mieszczaństwa. Z jedwabiem są jednak pewne problemy.
Po pierwsze spora część tańszych rodzajów jest łatwo niszczona przez wodę. Kropla deszczu powoduje miejscowe przebarwianie i okropną plamę. Strasznie trudno się tego pozbyć, czasem jest to niemożliwe. Przed zrobieniem czegokolwiek z jedwabiu warto sprawdzić (upuszczając po prostu na niewidoczne miejsce kroplę wody) jak dobrze jest zafarbowany.
Po drugie współczesny jedwab na pierwszy rzut oka bardzo przypomina tkaniny syntetyczne. Suknia zrobiona z jedwabiu potrafi wyglądać jak suknia zrobiona z plastiku i okazać się dużym marnotrawstwem pieniędzy.
Po trzecie w naszej historii warstwy społeczne które stać było na jedwab, stać też było na haft. Przez większość historii materiały były drogie ale robocizna tania i w związku z tym jedwab użyty w ubraniu zostałby też odpowiednio ozdobiony. Mógł to być haft albo mógł to być druk (na przykład naniesiony ozdobnymi stemplami stosowanymi w średniowieczu), jednak rzadko po prostu kawał jednolitego materiału użyty na strój. Jest w tym zresztą dużo mądrośći – sam w sobie kawał jednolitego jedwabiu nie jest bardzo atrakcyjny. Świetnie zaczyna wyglądać odpowiednio ozdobiony.
Jak dobierać materiały do klasy społecznej?
- Biedota.
Lniane koszule i gacie (u mężczyzn) i giezła (u kobiet). To nie jest reko, więc można na tym poprzestać, albo użyć na to kiepskiej gatunkowo wełny. Sam len teoretycznie nie powinien być zbyt delikatny, ale ważna jest jednak wygoda na grze. Jeśli jest tak lekki że prześwituje, potrzebna będzie odzież wierzchnia. Wierzchnią chamską odzież można zrobić z grubego i twardego lnu dostępnego w chwili pisania tego tekstu na allegro w formie worków lnianych. Kosztują one grosze (2-4zł za spory worek), tańszej tkaniny się obecnie nie dostanie. Warto trzymać wszystko w dość burych kolorach. Zrobiony strój może być używany przez kilka tygodni jako szmata do podłogi. - Nisko zamożne mieszczaństwo albo chłopstwo.
Spód z dobrego lnu, odzież wierzchnia z niezdobionej wełny. Warto użyć niezbyt intensywnych kolorów. - Bogate mieszczaństwo i chłopstwo.
Dobry len, dobra wełna, elementy jedwabne. Mocne, intensywne kolory (choć może bez purpury i błękitu królewskiego). Warto ubrania ozdobić, albo wystarać się o tkaninę o ciekawej fakturze, na przykład tkanej w diament. - Szlachta.
Dobre lny, wełny, jedwabie. W miarę możliwości zdobione. Intensywne kolory, nie należy się ubierać w bure szmaty. Frędzle i obrębienia. Ludzie z pieniędzmi właściwie zawsze w Europie ozdabiali ubrania haftem. Można to zasymulować naszywając odpowiednie ozdoby na tkaniny, albo po prostu biorąc się za igłę i nić. Samo nauczenie się ściegu łańcuszkowego daje sporo.
I to na razie tyle. Właściwy wybór materiału to naprawdę podstawa dobrego wyglądu stroju. Idealnie skrojony wams będzie wyglądał koszmarnie jeśli zrobi się go ze źle dobranej tkaniny, jeśli myli się to co powinno iść na spód z tym co powinno iść na wierzch. A już zwłaszcza jeśli używa się rzeczy które lepiej zostawić w hurtowni chemii gospodarczej. Gorąco polecam przejście się do sklepu z tkaninami i porozmawianie ze sprzedawcami. Najczęściej w tych sklepach pracują kobiety które sporo wiedzą i będą w stanie wskazać dobre tkaniny. Pomiętoście je w dłoniach (tkaniny, nie kobiety) i zobaczcie sami jaką mają fakturę, jak się układają, jak pracują. O ile strój na larpa można szyć nawet tuż przed nim, o tyle tkaninę powinno się wybrać ze sporym wyprzedzeniem.
Cienkie wełenki akrylowe jako wierzchnia warstwa się sprawdzają. Co więcej – przy szyciu na podszewce z lnu cienka tania wełenka jest 10 razy bardziej przewiewna od większości 100% wełny w sklepach/hurtowniach.
„Do tego wszelkie przebicia (fibule, wpinki, brosze) zostawiają w plastiku trwałe dziury” – to tez nie jest prawdą. Zależy od splotu skrętu nici różnych rzeczy – ale plastik nie ma nic do rzeczy. W 2012 też tak nie było przenosząc się do czasów pisania tego posta czy jak to się tam nazywa.
Moim zdaniem autor odwołuje się do generalnego pojęcia o tkaninach a sam nie szyje.
Jeżeli szukasz tkaniny na larpa to najlepiej poproś kogoś kto ma jakieś doświadczenie, żeby pojechał z tobą do sklepu/hurtowni ( o ile nie jest to wysyłka przez internet – po zdjęciach nie sposób ocenić materiał a nawet i kolor;)). Unikaj również grubych ciężkich materiałów – w większości przypadków gra się w lecie. Sam ciężar natomiast też zniechęca, a materiał taki wcale lepiej nie wygląda.
Co do klas społecznych to można się sprzeczać, ale pi razy drzwi razy oko się zgadza – lepsze to podejście i klasyfikacja od tego co mamy na larpach ( również w 2015/16). Zależy również od konwencji i mniej więcej docelowej epoki ( czy tez wzorcowej), ale to długi i niewygodny temat.
Co do kolorów to należy jeszcze pamiętać, że do dzisiaj właściwie historycy się sprzeczają jakie kolory właściwie w danych epokach były a jakie jeszcze nie;).