Loże Towarzyskie

Rozpisujesz 60 ról i starannie układasz ich relacje. Ale nagle, już na larpie, okazuje się, że 10 postaci ma bardzo zażyłe i natychmiastowe relacje, nigdy przez Ciebie nie rozpisane.

Być może byłeś / byłaś na takim larpie:

Dostajesz rolę Aleph. Twoim zadaniem jest dojście do porozumienia z postacią Bet. Postać Bet powiązana jest z postacią Gimel. Gimel będzie z Tobą rywalizować o korzyści z układu z Bet. Spoko, wszystko dozwolone w miłości i w wojnie. Larp start. Zaczynasz swoje układy z Bet. Tyle, że to układanie się jest jednostronne. Bo Bet blisko się zna z Gimel, grali razem 20 larpów, jest jeszcze Damel, którego w ogóle w tym trójkącie nie było, ale teraz już jest, bo też grała w tych 20 larpach. Widzisz z peronu, jak odjeżdża Ci ten pociąg, w którym radośnie dogadują się Bet, Gimel i Damel, swobodnie, lekko, z wzajemną natychmiastową poufałością, które wynika z lat koleżeństwa i wspólnej gry. Czy ich postaci dopiero się spotkały, czy nie, to nie ma wielkiego znaczenia, ważne jak dobrze znają się gracze. Ja na tym larpie i na tych larpach bywałem, po obu stronach tego układu.

Jako twórca larpa rozpisujesz 60 ról i starannie układasz ich relacje. Ale nagle, już na larpie, okazuje się, że 10 postaci ma bardzo zażyłe i natychmiastowe relacje, nigdy przez Ciebie nie rozpisane (zjawisko tym silniejsze, że od kilku lat Polska mocno importuje wzorce tworzenia sobie przez kolegów i znajomych relacji i ustawianych scen jeszcze przed larpem). Larp może Ci się przez to wykoleić. Larp może przez to stać się fatalny dla osoby, podpiętej pod inną osobę, która będzie wolała grać z kumplami, co by nie mówiła jej karta postaci. I co teraz?

"pentagram" relacji larpowych, złamany przez istnienie Loży.
A miało być tak pięknie…

Czy to źle?

Zadaję tu takie retoryczne pytanie, rozumicie, bo odpowiedź na nie jest zupełnie nieistotna. Powiedzmy, że to źle, że wszyscy się zgodzimy, że to źle. Oj jak źle. Albo bardzo dobrze. I co z tego? Nic. To się dzieje i będzie się działo niezależnie od tego, czy to źle, czy to dobrze. To rodzaj siły ciążenia, który czasem larpa wykolei, a czasem larpa naprawi (dobrze zżyci ludzie mogą pociągnąć relacje dla siebie i dla innych na larpie, na którym serio nie ma nic do roboty – to też widywałem).

To powiedziawszy, wspomnę jednak o jednej bardzo negatywnej konsekwencji grania Lożami, mianowicie windowania wymagań wejścia dla nowych graczy. Gracz ekspansywny, śmiały i dobrze czytający dynamiki grup społecznych potrafi się przez to przebić i wymusić dla siebie miejsce. Gracz cichy i wycofany może się od tego odbić mocno i po jednej-dwóch fatalnych grach za Szklaną Ścianą może sobie te całe larpy odpuścić zupełnie. Czy przyciąganie nowych graczy jest dla Ciebie wartością, czy też nie (wcale nie twierdzę, że musi być), warto o tym zjawisku pamiętać.

Jean Luc Picard mówi: "This is why we can't have nice things"

Co z tym robić?

  • Przede wszystkim brać pod uwagę. Jeśli znasz swoich graczy i widzisz, że w Twoim larpie znajduje się Loża towarzyska, możesz im dać wzajemne relacje. Możesz się spodziewać, że klikną od razu, gra wystartuje z miejsca. To może być społeczne koło zamachowe larpa. Jeśli chcesz lożę siłą rozłamać, musisz to zrobić dość radykalnie. Nie wystarczy, że A i B się nie znają (poznają się w 10 minut). Muszą się znać i nie znosić. Wciąż będą dużo grać ze sobą, ale nie oddzielą się od reszty postaci. Ale rozłamywanie tego siłą często daje kiepskie przełożenie wysiłku do wyniku. Czytaj dalej.
  • Nie zawsze będziesz znać wszystkich uczestników larpa, nie zawsze będziesz wiedzieć o Loży. Żeby uniknąć zjawiska Szklanej Ściany, pamiętaj, aby nigdy nie wieszać jednej postaci wyłącznie na jednej innej postaci. Najklasyczniejszy kiepski design: Żona Sułtana. Żona Sułtana jest żoną Sułtana i nikim poza tym, całość jej gry realizuje się poprzez Sułtana. Jeśli Sułtan machnie na nią ręką i zacznie grać z innymi graczami, cała reszta jej larpa będzie polegała na szukaniu jakiegoś kontaktu z ludźmi, którym nie jest do niczego potrzebna i których ona nie potrzebuje. Żona Sułtana powinna też mieć relacje z Dworzaninem A, Kanclerzem, Pierwszym Eunuchem i Kochanką Sułtana. Im więcej tych relacji, im gęstsza siatka, tym mniejsza szansa, że zawiesisz całą grę jakiejś osoby wyłącznie na członkach Loży. Przy okazji (wspominałem również o istnieniu masońskich pozytywów) – to jest klasycznie i popisowo spaprana (i niestety częsta) rola, która może być uratowana właśnie przez przynależenie przez gracza do Loży.
  • Bierz pod uwagę „Siłę Przyjaźni”. Załóżmy, że masz w grze pięć rodów i jeden z nich obsadzasz całkowicie Lożą. Będzie on bardziej zgrany, spójny, będzie reagować szybciej, będzie bardziej skoordynowany w działaniach. Dajesz mu na starcie premię siły. Może być warto zrównoważyć to, czyniąc go trochę słabszym.
  • Daj ludziom, którzy są w danym zestawie towarzyskim nowi (dajmy na to, że wprowadzasz dwie nowe osoby do dziesięcioosobowego larpa, w którym osiem osób to Loża), role, których po prostu nie można zignorować. Role kluczowe czy to znaczeniem w świecie przedstawionym, czy posiadanymi informacjami, czy w końcu nieignorowalne questowo (nie możesz olać swojej matki, jeśli całym Twoim sensem życia jest uratowanie jej małżeństwa z ojcem).
  • Warsztatuj. Ile razy bym nie wyśmiewał automatyzmu „rozwiąż problem warsztatami”, zrobienie warsztatów dla grup zaprzyjaźnionych fabularnie ludzi, gdzie członkowie Loży są w osobnych grupach warsztatowych i nie mogą w ogóle ze sobą grać, pozwoli Ci zawiązać znajomości, które opłacą się już na samym larpie. Metodyk warsztatowych jest mnóstwo, poniżej daję wklejkę z opisem jednego, konkretnego ćwiczenia, zaś co do ich skuteczności – zależy, jak dobrze dobierasz metodę do celu. Strasznie często warsztaty są przed larpem po to, aby być. Są rodzajem rytuału w Kulcie Cargo, obrzędem religijnym, mającym zapewnić dla larpa przychylność odpowiednich bóstw i mocy. Warsztaty bez planu, bez celu, bez sensownej metody najczęściej są stratą czasu i jeśli już, to raczej przekonają Lożę, że na tym larpie muszą się trzymać razem. Jeśli, jako twórca larpa, grasz na stworzenie nowych i ciasno zawiązanych grup, musisz dać im z godzinę-dwie interakcji już w roli i to interakcji wymuszonych. Nie mogą po prostu zacząć gadać o tym, kto komu czym jebnął w co na Waradventure Battlelarp, albo kto ma problemy ze swoim samochodem. Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że grupy muszą być moderowane, ktoś musi zapewniać, że ich ćwiczenia naprawdę przebiegają, że postaci naprawdę się poznają, że nikt nie stoi po prostu z boku, bojąc się wtrącić słowo. To jest uwaga mocno ogólna, ale też bardzo ważna dla tworzenia więzi grupowych – w małej grupie będziesz niemal zawsze mieć jednego-dwóch dominujących graczy, zdolnych do głośnej i natychmiastowej gry, takich, na których zawsze świeci punktowiec. Jeśli po prostu puścisz to na żywioł i pozwolisz tej dwójce-trójce być jedynymi aktywnymi w grupie pięciorga-sześciorga graczy, to po godzinie takich warsztatów dalej nie będziesz mieć zawiązanej grupy. Będą się znały dwie postaci. Moderacja jest kluczowa. Nadmienię tu, że doskonale było to zrobione na Fantazjadzie 2018, gdzie małe grupki często zupełnie się nieznających ludzi szybko i sprawnie przerobiono na rody i organizacje. Oczywiście późniejsze interakcje między członkami Loży szły sprawniej, niż między ludźmi spoza nich, to się zawsze dzieje, ale już lojalności były wobec fabularnych grup, nie wobec kolegów z larpówka.

Piotr Milewski

Case study: larp Hatstall Homecoming.
Warsztaty typu „speed dating”.
Każdy gracz miał 3 minuty by w usystematyzowany sposób porozmawiać z każdym innym graczem. Z racji tego, żę gra dotyczyła zjazdu abolwentow 15 lat po zamknięciu szkoły, a gracze wcielali się w role byłych uczniów i nauczycieli – poszło to świetnie. Larp był na 23 osoby. Całość warsztatów zajęła nam półtorej godziny, ale było warto, bo larp był dwudniówką.

Nie walcz z istnieniem Loży.

Bo nie wygrasz. To będzie się działo, choćby wody powstały, choćby niebo grzmiało. Mini-Loże (czasem dwie osoby), maksi-Loże (wjazd środowiska A na nowego larpa), to rzeczy, zakorzenione głęboko w naszym DNA, w strukturach łowieckich. Są zagrożeniem dla Twojego larpa tylko jeśli nie zdajesz sobie sprawy z ich istnienia i jeśli zaprojektujesz grę, którą taki krąg towarzyski może łatwo wykoleić. Wprojektuj w nią większą odporność, zadbaj o zawiązanie się innych więzów między postaciami, a wszyscy będą zadowoleni i gra potoczy się sprawnie.

Sekwencja masońskiego uścisku dłoni
Tak dostaniesz się do środka scenariusza



Podziękowania

Dziękuję za konsultacje i sugestie Piotrowi Milewskiemu i Pawłowi Jasińskiemu.

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.