Dawno, dawno temu, w dzikim Mirowie
Nie pamiętam, kto wpadł na pomysł okładania się kijami. Może ja. Może nie. Pamiętam jak siedziałem z kawałkiem znalezionego w lesie kijacha i za pomocą bagnetu strugałem z niego coś na kształt katany. Nazwałem to „Glamdring” a na swoje usprawiedliwienie mam po pierwsze to, że to była ironia (byłem ironiczny zanim to było cool) a po drugie to że miałem 17 lat.
17 lat to jest straszliwy wiek w życiu samca. Wyrasta się z niego w okolicach 25 roku życia. A czasem nigdy.
Jest godzina później a my, z naszymi drewnianymi kijami, okładamy się na zamku w Mirowie. Robimy to też następnego dnia. Jeden losowy chłopak traci jedynkę. Ösöm.
W ponurym zimnym sklepie erpegowym pod mostem kolejowym zakładamy Chorągiew Ziemi Górnośląskiej. I oto jestem odtwórcą historycznym.
Sporo ludzi zaczynało w ten albo podobny sposób. Sporo podeszło do grupki dziwaków okładających się w jakimś parku mieczami. Sporo trafiło przez kolegów.
Czytaj Całość